Hiob jest monadą bez okien. Jest inny dla innych, odosobniony. Takim stał się także dla Boga. Od strony “przyjaciół” dzieli go zło, podejrzenie, że zgrzeszył. “Prawdziwa inność bierze się ze zła – z udziału w złu”. Tak Hiob stał się zamkniętą monadą. Przyjaciele usiłują go pocieszyć. “Ale im bardziej mnożą pociechy, tym głębsza staje się inność”. Dlatego zło jest jak antygrawitacja. Zło odpycha wszystko i wszystkich. Hiob ma jednak nie tylko sprawę z przyjaciółmi. Ma ją przede wszystkim z tym Innym. “Hiob nosi Innego w sobie. Nosi go jako swoje istotne cierpienie. U dna bólu ciała, pod powłoką utkaną z ran, u źródeł nieszczęść, jakie go spotkały, rozpościera się On – ten, który jest tak Inny, jak inne są ludzkie bóle i cierpienia. (…) Inny jest »inny«, a jednak jest w nim – w Hiobie. Jest jego własnym nieszczęściem, jego osobistym przekleństwem. Inny wtargnął do wnętrza monady i zatrzasnął jej okna. Monada jest nie tyle »bez okien«, ile z »zatrzaśniętymi oknami«. Inny jest bólem, który nie pozwala mieć siebie. Nie można żyć bez Innego, ale z Innym też żyć nie można”.
W odpowiedzi na pytanie, dlaczego zło, natrafiamy więc na granice fenomenalności. “Dlaczego Inny ukazuje mu się w różnorodności bólu? Dlaczego nie pozwala temu, kto jest dla-siebie, pojednać się ze sobą i być sobą? Dlaczego Inny jest przeciw Hiobowi i zmusza Hioba, by był bytem-przeciwko-sobie? Na te pytania nie ma odpowiedzi”. Hiob żyje zatem na granicy między odwetem i milczeniem. Z jednej strony możliwy jest odwet, do którego zachęca go żona: “Przeklnij Boga i umieraj”. Z drugiej milczenie: “Okna monady zatrzasnęły się. Zapadła cisza. Jedynie od czasu do czasu ciszę tę dopełnia jakaś skarga, jakiś smutek widoku, jakaś beznadzieja zarastających trawą ścieżek, którymi ktoś kiedyś przechodził, aby zapukać w okno…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *