Bernd – Niemiec , nagle podszedł do superrozstrojonego pianina i poprosił osoby znajdujące się w cafe o przeczytanie z jego pogiętej kartki, nikomu z obecnych nieznanego wiersza Marcina Barana – Wiktorija. Czytający go po raz pierwszy, 5 tak bardzo różnych przypadkowych, nieznanych sobie osób i improwizujący do tego Bernd. To było niesamowite…Niemiec z NRD, biedny artysta mieszkający od roku we Wrocławiu i my wszyscy nagle, nieoczekiwanie zanurzeni w oceanie powstańczej krwi, trzymający pogiętą kartkę z fotografiami dziewcząt i chłopców podziemnej armii…
,,Ciche kopniaki miękko lądują na twarzach i tułowiach
natarczywie rozjuszonych młodzieńców,
a dziewczyny stoją zupełnie nieruchomo,
w ich rozdziawione usta wpływa niema i sodowa mgła.
Nieopodal, w nocnym blasku miasta stosownie europejskiego,
cicho prezentują swoją niewidzialną broń
pogięte fotografie legitymacyjne, na których widać
twarze dziewcząt i chłopców podziemnej armii.”