W pierwszym zetknięciu z drugim człowiekiem najważniejsza jest twarz. Należy przypuszczać, że u wyższych przynajmniej kręgowców głowa jestistotnym czynnikiem we wzajemnym rozpoznawaniu się i w rozpoznawaniupodstawowych stanów emocjonalnych. Na pewno jest tak u człowieka — twarzj jest jego legitymacją.
Zasłonięcie twarzy utrudnia lub wręcz uniemożliwia identyfikację drugiej osoby. W stosunkach międzyludzkich w przeciwieństwie do reszty ciała twarz po- zostaje zawsze „naga”. Inaczej ludzie nie mogliby się wzajemnie rozpoznawać. Zasłonięcie twarzy stosuje się w sytuacjach wymagających zachowania ta- jemnicy, np. w kultach religijnych, tajnych organizacjach lub w celu pod- kreślenia intymności spotkania. Twarz pozwala zidentyfikować nie tylko osobę, lecz też jej reakcje emocjo- nalne. Twarz jest najważniejszą częścią społecznego zwierciadła. W niej każdy może obejrzeć samego siebie. Z wyrazu twarzy orientuje się, jak go odbiera druga osoba. Twarz jest może jednym z najważniejszych elementów w dynamice stosunków międzyludzkich. Według niej człowiek rozeznaje się w reakcjach emocjo- nalnych swego partnera, co pozwala mu przyjąć odpowiednią wobec niego postawę. Jest to pewnego rodzaju wymiana bardzo istotnych informacji, bo dotyczących zasadniczego nastawienia uczuciowego, swoista „walka na gęby”, mówiąc językiem Gombrowicza. „Twarz nie kłamie”; łatwiej jest pokierować reakcjami ruchowymi innego typu, np. ruchami rąk, całego ciała itp., reakcjami werbalnymi niż mimiką twa- rzy. Mimo bardzo rozległej reprezentacji korowej w porównaniu z innymi gruparni mięśniowymi mięśnie mimiczne twarzy wymykają, się łatwo spod kontroli wolicjonalnej. Stopień ujarzmienia twarzy przez wolę zależy od osobniczej historii jednostki i od tradycji kulturowej. W niektórych kręgach kulturowych jest on większy niż w innych, np. u Chińczyków większy niż u Europejczyków, u Anglików większy niż u Włochów itp. Nadrzędne role społeczne, wymagające postawy opanowanej, zmuszają do kierowania mimiką, nadania jej maksymalnej stabilizacji tak potrzebnej w grupie, której dana osoba jest liderem. Inne znów role społeczne wymagają mak- symalnej ekspresji, emocjonalnego działania na społeczne otoczenie, np. rola aktora, kupca, demagoga itp. Niektóre zawody łączą się ze stałym grymasem mimicznym, np. zawód sędziego — z wyrazem spokoju i surowości, lekarza — z wyrazem współczucia i pewności siebie, wojskowego z wyrazem zdecydowania i odwagi itp. Grymasy te mogą na stałe „przykleić się” do twarzy. Mimo że każdy człowiek potrafi w mniejszym lub większym stopniu kiero- wać dowolnie swą mimiką, nakładać różne maski, to jednak po twarzy naj- łatwiej odcyfrować drugiego człowieka. Maska, którą człowiek nakłada w sto- sunkach społecznych, jest raczej cienka i co silniejsze uczucie ją przebija. Poza tym reakcja emocjonalna, jak się zdaje, wyprzedza reakcję wolicjonalną, toteż nim człowiek zdąży przywdziać odpowiednią maskę, już drugi może odcyfro- wać jego prawdziwe oblicze. W wyrazie mimicznym można rozróżnić elementy przejściowe, związane z określoną sytuacją, i elementy stałe, związane z linią życiową i utrwalonymi cechami osobowości. Elementy przejściowe — to chwilowy wyraz radości, śmiechu, smutku, gniewu, lęku, wrogości itp. Zmieniają się one zależnie od zewnętrznej sytuacji, głównie społecznej, tzn. na zasadzie zwierciadła społecznego: śmiech daje od- bicie śmiechu, lęk lęku itd. Elementy stałe — to jakby utrwalone w rzeźbie stereotypy mimiczne, które nie znikają z twarzy nawet wtedy, gdy na chwilę pojawi się na niej wyraz cał- kiem przeciwnego uczucia. Na przykład utrwalony grymas rozgoryczenia nie znika w czasie chwilowej radości itp. Żywej twarzy nie można oglądać jako rzeczy samej w sobie, niezależnej od obserwatora. Twarz zawsze odbija patrzącego. Patrząc na kogoś, widzimy jednocześnie siebie, swoje odbicie społeczne, tj. widzimy, jak dana osoba nas odbiera, z lekceważeniem, lękiem, podziwem, pogardą itp. Każda więc twarz ma coś z aspektu sędziowskiego, w jej wyrazie mimicznym zawarty jest wyrok na patrzącego. Oczy Pod względem mimicznym można by twarz podzielić na trzy części: oczy, usta, czoło. Przy tym kolejność ważności wydaje się taka, jak podano. „Oczy nie kłamią”. To, co powiedziano wyżej o twarzy, odnosi się szcze- gólnie do oczu. Na inne części twarzy można nałożyć maskę, na oczy nie można. Ich wyraz podlega tylko w minimalnym stopniu wolicjonalnej kont- roli. Dlatego po oczach najłatwiej rozpoznać stan emocjonalny drugiej osoby. Mówi się o oczach wesołych, smutnych, o sile spojrzenia, o psim spojrzeniu, o oczach nieprzytomnych, o oczach niespokojnych, wiernych, niewiernych, 0 ufnych i nieufnych itp. Trudno określić, na jakich elementach ekspresji opiera się wrażenie określonego stanu psychicznego malującego się w oczach. Co się tyczy innych części twarzy, można to zjawisko przynajmniej częściowo zanalizować. Wie już o tym dziecko i rysując twarz smutną, kąciki ust kieruje ku dołowi, a we- sołą— kieruje je ku górze, zdziwienie wyraża za pomocą poprzecznych kresek na czole, skupienie ^- za pomocą pionowej kreski między brwiami. Z oczami sprawa przedstawia się znacznie trudniej; na ogół zwraca się uwagę na trzy elementy: wygląd samego oka, jego położenie w oczodole 1 ruchliwość oraz na najbliższe otoczenie oka — powieki, brwi. Mówi się, że oczy wesołe są błyszczące, a smutne — matowe; szerokie źrenice świadczą zwykle o lęku. Oczy utkwione w jeden punkt przemawiają za napięciem uwagi. Znieruchomienie spojrzenia jest zasadniczym elementem wprowadzenia w trans hipnotyczny, spotyka sieje też w zespołach urojeniowych, gdzie uwaga jest do maksimum napięta na czyhające i złowrogie bodźce otoczenia, Urojeniowiec widzi otaczający świat pod jednym kątem, kątem swego urojenia, oczy więc jego patrzą w jeden punkt. W halucynacjach oczy są też zwrócone w jeden punkt, w źródło omamowego bodźca. Oczy rozbiegane, gdy fiksacja spojrzenia stale się zmienia zależnie od bodźców otoczenia, występują przy uwadze rozproszonej, a więc u osób roz- trzepanych, w zabawie, w niepokoju, w zmęczeniu. Przy większym zmęczeniu spojrzenie staje się ociężałe — patrzy się bezmyślnie w jeden punkt. Rzucane ukradkiem spojrzenia, szybkie spojrzenia do boku — są dość typowe dla osób nieufnych, z poczuciem winy, obawiających się osądu otoczenia; ludzie ci jak gdyby chcieli się upewnić, czy ich ktoś nie podpatruje. Wstydliwe spuszczanie oczu występuje u ludzi nieśmiałych, lękowo nasta- wionych do swego otoczenia społecznego, bojących się spojrzeć w twarz roz- mówcy. Łączy się to zwykle z poczuciem winy; wobec drugiego człowiek staje jak wobec sędziego. Niezdolność do fiksacji spojrzenia nadaje oczom wyraz „nieprzytomności”. Nieprzytomne spojrzenie spotyka się w stanach zaburzonej świadomości, np. w dużym zmęczeniu, w senności, w stanach zamąceniowych, w silnych stanach emocjonalnych — oczy nieprzytomne z rozkoszy, strachu, gniewu. Oprawa oczu — układ powiek i brwi — jest też elementem wyrazowym w wielu stanach emocjonalnych. Szpara powiekowa zwęża się w silnym napię- ciu uwagi, połączonym czasem z nastawieniem wrogim lub agresywnym — zmrużenie oczu ze złości byłoby więc czymś innym niż przysłowiowe tole- rancyjne przymrużenie oczu. Szpara powiekowa zmniejsza się w zmęczeniu, senności — powieki opadają ze znużenia, w stanach depresyjnych. […] Rozszerzenie szpary powiekowej jest typowe dla reakcji orientacyjnej; nowy bodziec otoczenia, naruszający wytworzony stan równowagi, powoduje szersze otwarcie oczu, szersze spojrzenie na świat. Im bodziec jest silniejszy, bardziej zaskakujący, tym szerzej oczy się otwierają. Występuje przy tym nie- raz lekki wytrzeszcz oczu, prawdopodobnie na skutek napięcia mięśni poza- gałkowych pod wpływem pobudzenia układu współczulnego. Mówi się więc o szerokim otwarciu oczu ze zdumienia, ciekawości, strachu, zaskoczenia, a zatem w sytuacjach, w których organizm staje wobec nowego bodźca. Przeciwnie, zwężenie szpary powiekowej towarzyszyłoby sytuacjom, w któ- rych już się utrwalił pewien stan równowagi między organizmem a środo- wiskiem, w sensie pozytywnym czy negatywnym; nowy bodziec tu nie zagraża zakłóceniem istniejącego status quo. Mruży się więc oczy z zadowolenia i na- sycenia, ale też z niezadowolenia, bólu, znużenia, przygnębienia. Przymruża się oczy w nastawieniu tolerancyjnym, przyjaznym do otoczenia i przeciwnie w nastawieniu agresywnym, wrogim. We wszystkich jednak wypadkach ma się do czynienia z ustalonym porządkiem rzeczy. Należy jeszcze dodać, iż w drugim i trzecim elemencie spojrzenia, tj. w fiksacji spojrzenia i układzie brwi i powiek, czynnik wolicjonalny może naj- łatwiej być włączony. Można bowiem dowolnie nadawać swemu spojrzeniu wyraz skupienia przez lekkie zmrużenie powiek i ściągnięcie brwi, zaskoczenia lub zdumienia — przez szersze otwarcie oczu i uniesienie brwi do góry, po- gardy — przez spojrzenie w dół z jednoczesnym zwężeniem szpar powieko- wych. Różnica między spojrzeniem pogardliwym a ironicznym polega na in- nym układzie kącików ust, w wyrazie pogardy są one skierowane ku dołowi, ironii — ku górze. Natomiast sam wygląd gałki ocznej wymyka się spod kontroli wolicjonal- nej. Nie można bowiem dowolnie zmienić ukrwienia, stopnia zwilżenia gałki ocznej, szerokości źrenic, tonacji kolorystycznej tęczówki. Tu nawet drobne niuanse odgrywają nieraz zasadniczą rolę w określeniu spojrzenia jako smutne, radosne, przerażone itp. Ta próba analizy mimicznego wyrazu oczu jest właściwie zbyteczna, jakość spojrzenia bowiem rozpoznaje się od dziecka na zasadzie doświadczenia pier- wotnego, nie podlegającego analizie. Najpierw doświadcza się, że czyjeś spójrżenie jest przyjazne, wrogie, radosne czy smutne, pełne podziwu, pogardliwe, ironiczne, uległe, silne itd., a potem dopiero można zwrócić uwagę — czego zresztą normalnie się nie robi, chyba ze względów zawodowych (artysta, aktor, psychiatra itp.) — na to, że oczy są wilgotne, błyszczące, matowe, źrenice wąskie, szerokie, szpary powiekowe rozszerzone, zwężone, brwi uniesione do góry łub ściągnięte itd. […] Według Buytendijka „pierwszym spotkaniem jest spotkanie spojrzenia, które napotyka nasze spojrzenie”. W związkach międzyludzkich spojrzenie od- grywa decydującą rolę, nieraz znacznie ważniejszą niż czyny czy słowa. Spoj- rzeniem można człowieka zabić, w dosłownym nawet tego słowa znaczeniu (świadczy o tym np. śmierć voodoo). Można pozbawić go własnej woli, jak w transie hipnotycznym lub pod wpływem silnej sugestii. Można go zabić w sensie społecznym. Spojrzenie pogardliwe czy ironiczne detronizuje dru- giego człowieka z jego pozycji. W języku potocznym mówi się zresztą o spoj- rzeniu, które zabija, rani itp. Istnieje też działanie w kierunku przeciwnym — uniesienia człowieka ku górze, są to spojrzenia pełne miłości, uwielbienia, uległości itp. Za pomocą spojrzenia człowiek nawiązuje pierwszy kontakt ze swoim oto- czeniem społecznym. Wymiana spojrzeń pozwala mu zorientować się, z kim ma do czynienia, w jakim stanie uczuciowym znajduje się druga osoba i jak go ocenia. W tym pierwszym spotkaniu czasem ułamek sekundy wystarczy, by spotkały się ze sobą spojrzenia, następuje decyzja, czy zbliżać się, czy oddalać, czy przyjąć postawę przyjazną, czy też agresywną lub ucieczkową. Jest to jakby etap badawczy wymiany spojrzeń. Po nim następuje etap nawiązania kontaktu — za pomocą wzroku wyraża się swoje uczucia i osądy o partnerze kontaktu społecznego, jednocześnie z jego spojrzenia odczytując uczucia i osą- dy w stosunku do własnej osoby. Mogą to być, ogólnie mówiąc, nastawienia pozytywne lub negatywne. Nawiązuje się swoista walka na spojrzenia lub gra miłości czy przyjaźni. Mówi się o sile spojrzenia, o tym, że za pomocą wzroku można pokonać czy ujarzmić swego przeciwnika. Samo spojrzenie ma nieraz siłę wyroku, pali się pod nim ze wstydu itp. Człowiek z poczuciem winy czuje na sobie palące spojrzenie otoczenia. Człowiek nieśmiały, lękowo nastawiony do swego spo- łecznego otoczenia, w kontaktach z ludźmi z góry poddaje się, spuszcza oczy, by uniknąć wymiany spojrzeń. Spuszcza oczy również ten, który się boi, by partner nie odczytał w spojrzeniu jego myśli i uczuć, podobnie jak dziecko, jktóremu dla sprawdzenia prawdziwości jego słów poleca się, by popatrzyło w oczy. Kochankowie w oczach szukają prawdy swych uczuć. Można by więc ogólnie powiedzieć, że u człowieka — a prawdopodobnie też u wyższych kręgowców — oczy odgrywają zasadniczą rolę w kontaktach społecznych; ich wyraz decyduje o przyjęciu przez partnera postawy ucieczko- wo-agresywnęj czy przyjaznej; w nich znajduje się swoje odbicie społeczne, swoją ocenę przez partnera; w wymianie spojrzeń przebiega pierwsza, a czasem i ostateczna rozgrywka między partnerami spotkania. wyrazie zadowolenia, goryczy, obrzydzenia, wesołości i płaczu. Uczucia przy- jemne zarysowują się w wyrazie mimicznym uniesieniem kącików ust ku górze, a. uczucia przykre — opadnięciem ich ku dołowi. W smutku jak gdyby grawitacja ziemska bierze górę nad dynamiką życiową, która jej się przeciw- stawia. Zarówno sylwetka ciała, jak i rysy twarzy opadają ku dołowi. W ra- dości, odwrotnie, dynamika życiowa zwycięża ziemskie przyciąganie, całe ciało jakby unosi się ku górze. Sylwetka staje się lekka i wyprostowana, kąciki ust i oczu unoszą się ku górze. Usta są nie tylko narządem odbiorczym organizmu, przez który świat ze- wnętrzny wchodzi do jego wnętrza, ale też narządem efektorycznym, rucho- wym. Odgrywają zasadniczą rolę w zdobywaniu otaczającego świata — w wal- ce, w chwytaniu zdobyczy, w gryzieniu, a także w systemie komunikacyjnym, tj. w porozumiewaniu się za pomocą dźwięków. […] W związku z tym wyraz mimiczny ust wiąże się nie tylko z zasadniczą postawą wobec otaczającego świata — miłości lub lęku i nienawiści, tudzież ze smakiem życia, lecz także z ogólną aktywnością zarówno w sensie „pod- boju” świata, jak i komunikacji międzyludzkiej. W ustach maluje się więc wyraz bojowości i rezygnacji, pewności siebie i nieśmiałości, twardości i mięk- kości, silnej i słabej woli. Inne są usta „milczące”, a inne „gadatliwe” lub „szczebiotliwe”. Inne są usta przyzwyczajone do wydawania rozkazów, a inne, które mogą tylko potwierdzać ich przyjęcie. Nawet treść i forma wypowiedzi słownych znajduje swój wyraz mimiczny w układzie ust. Przy mowie kwiecistej, gdy mówiący bawi się słowem, jego formą, nie zwracając większej uwagi na treść, usta przybierają trochę wyraz lubieżny, taki jak przy szukaniu przyjemności w kontakcie ze światem ze- wnętrznym, są lekko rozchylone, gotowe jakby do pocałunku. Przy mowie suchej, zwięzłej, treściwej, abstrakcyjnej, usta przybierają nieraz wyraz asce- tyczny, stają się lekko zaciśnięte, jakby odpychając przyjemności tego świata. Gdy nowy bodziec zakłóci stan równowagi istniejący między organizmem a światem zewnętrznym, dopóki nie dojdzie do przyjęcia takiej czy innej po- stawy, usta otwierają się w wyrazie zdziwienia lub zaskoczenia, jakby nie- zdecydowane, w jakim wyrazie mimicznym się ułożyć. Gdy człowiek się spodziewa, iż nowy bodziec przyniesie przyjemność, usta rozchylają się w uśmiechu. Uśmiech, który pojawia się u człowieka już około trzeciego miesiąca życia, jest zapowiedzią przyjemnego kontaktu ze światem otaczającym. W późniejszych latach życia uczymy się uśmiechać nawet wtedy, gdy spodziewany kontakt nie zawsze jest nam miły, starając się jakby w ten sposób zniewolić swoim uśmiechem partnera kontaktu międzyludzkiego, do bardziej przychylnej dla nas postawy. Gdy nowa sytuacja zaskakuje nas swoją niezwykłością, odstaje od utoro- wanych schematów percepcyjnych, usta otwierają się szeroko w śmiechu lub wyrazie grozy. Komizm i grozę łączy nieprzewidywalność. W pierwszym wy- padku nastawienie do nowej sytuacji jest optymistyczne, wierzy się, iż się ją opanuje tak, że będzie źródłem przyjemności, w drugim jest pesymistyczne, przewiduje się swoją klęskę i ból. Są ludzie, którzy przez całe życie mają usta otwarte w wyrazie zdziwienia, życie zaskakuje ich wciąż swymi niespodziankami. Jeśli są one przyjemne, twarze ich są stale uśmiechnięte, lub śmiejące się; jeśli przykre, utrwala się na nich wyraz przerażenia bądź uśmiech ironiczny lub sardoniczny w wypadku odizolowania się od zagrażającej sytuacji i przyjęcia postawy wyższościowej. Jeśli w spojrzeniu kontakt ze światem otaczającym jest bardziej daleki i świat występuje głównie w formie podmiotu — świata społecznego, przyja- ciół lub wrogów, przy czym nawet w wypadku przedmiotów nieożywionych nabiera czasem podmiotowości na zasadzie animizacji — to w wypadku kon- taktu oralnego na skutek bezpośredniego zetknięcia się, które prowadzi do wchłonięcia, „internalizacji”, świat zewnętrzny z powrotem staje się przedmio- tem, a ściślej mówiąc — pokarmem. Dziecko w pewnym okresie życia sprawdza swoje poznanie świata biorąc przedmiot do ust. Jest to sprawdzenie przez internalizację: „trzeba życia zasma- kować, by je poznać”. Dopiero później występuje poznawanie świata przez działanie, formowanie otaczających przedmiotów według własnej woli, naj- pierw w zabawie, potem w pracy. W obu wypadkach proces poznawczy łączy się z „obiektywizacją” — z zamianą w przedmiot. W pierwszym wypadku przedmiot staje się pokarmem, w drugim — tworzywem dla dzieła twórczego. W poznaniu pierwszego typu bierze udział jama ustna, natomiast w poznaniu drugiego typu — ręce. […] Czoło Trzeci element mimiczny twarzy, czoło, wiąże się najbardziej ze stanem skupienia uwagi. W stanie zaskoczenia, dezorientacji, łuki brwiowe są unie- sione zwykle ku górze, wskutek czego czoło marszczy się w fałdy poprzeczne, natomiast w stanie koncentracji uwagi, gdy gałki oczne są zatrzymane w jed- nym punkcie, łuki brwiowe zbliżają się do siebie, na czole rysują się między nimi fałdy pionowe. Jak widać, wyraz mimiczny czoła jest w pewnym sensie kontynuacją wyrazu mimicznego oprawy oczu, w szczególności brwi. Na czole więc malowałby się stan ogólnej orientacji w otaczającym świe- cie — od wyrazu zdziwienia i zaskoczenia (fałdy poprzeczne) do skupienia się, natężenia uwagi (fałdy pionowe). Poza tym, analogicznie jak w wyrazie mi- micznym ust, orientacja w świecie miałaby swój ogólny „smak”, przykry lub przyjemny. Podobnie, mówiąc o pogodzie, używamy porównania do zachmu- rzenia i rozchmurzenia twarzy. Chodzi tu głównie o czoło, które przy zachmu- rzeniu pokrywa się zmarszczkami, a przy pogodnym nastroju staje się jasne, gładkie. Podobnie jak linia ust w przykrych stanach emocjonalnych załamuje się na końcach ku dołowi, a w przyjemnych ku górze, tak i poprzeczne bruzdy czoła unoszą się na swych krańcach ku górze lub opadają ku dołowi zależnie od ogólnego nastroju. Sam charakter unerwienia mięśni czoła może wskazywać na to, że mimika czoła wiąże się ze stanem orientacji w otaczającym świecie, innymi słowy — z poziomem świadomości. […] Za pomocą kontroli wolicjonalnej człowiek, posługując się językiem mi- micznym, może w swoich kontaktach społecznych wyrażać uczucia nie zawsze zgodne ze stanem faktycznym. Na tym polega maska społeczna, podobna do maski (persona), jaką nakładali starożytni aktorzy. Pod wpływem silnych uczuć, w stanach obniżenia poziomu świadomości, w związku z osłabieniem lub zniknięciem kontroli wolicjonalnej maska znika, odsłania się naga twarz. Można też maskę zdjąć samemu, np. w domu, gdy nikt na nas nie patrzy. Maska jest swoistą, społeczną formą mimikry. Za jej pomocą człowiek oszukuje partnera kontaktu społecznego, tak jak oszukuje go zwierzę, udając martwe lub upodabniając się do jakiegoś fragmentu otoczenia. Jest to pewnego rodzaju zabawa w chowanego, w której chowając się za odpowiednią maskę staramy się wywieść w pole partnera kontaktu, wywołać u niego reakcje emocjonalne dla nas korzystne. Maska — niestety czy na szczęście — nie jest doskonała; przebija przez nią prawdziwy wyraz emocjonalny, głównie przez jej część oczną. W ten sposób język mimiczny jest językiem dublowanym — tekstu i podtekstu, uda- wanych i prawdziwych uczuć. […] Ręka Oprócz twarzy naga jest ręka. Jeśli twarz odgrywa zasadniczą rolę w kon- taktach społecznych, to ręka odgrywa ją w bezpośrednim zetknięciu z otaczają- cym światem, jest jakby narzędziem do manipulowania nim jak przedmiotem. Za pomocą ręki przekształcamy swoje otoczenie według naszej woli. Ręka jest głównym narzędziem efektorycznym, z którego pomocą można działać na oto- czenie w bezpośrednim zetknięciu. Z pomocą twarzy działa się na nie na od- ległość. Dlatego też u człowieka ręka i twarz mają najrozleglejszą reprezen- tację korową w polach ruchowych i czuciowych. Za pomocą twarzy kontakt z otaczającym światem rozgrywa się na od- ległość, za pomocą ręki -— w bezpośrednim zetknięciu. Wzrok, słuch i węch pozwalają już na odległość zorientować się w otoczeniu i przyjąć odpowiednią postawę. Smak tylko jest tu wyjątkiem, jest on jakby strażnikiem wejścia do organizmu, przeprowadza ostatnią selekcję tego, co może być przyjęte, a co odrzucone. Jama ustna jest ostatnim sprawdzianem rzeczywistości, dalej zaczyna się już proces wchłaniania. Za pomocą ręki dziecko chwyta przedmioty otoczenia, które podnieciły jego ciekawość, zbliża je do siebie i wkłada do ust. Twarz byłaby więc początkiem i końcem aktu poznawczego. W pierwszym okresie życia ręka spełniałaby tylko funkcję chwytną, jak u ssaków. Później dopiero, w zabawie, a jeszcze później w pracy wykształciłaby się jej funkcja manipulacyjna, dzięki której za pomocą ręki człowiek zmienia otaczający go świat. W ręce, podobnie jak w twarzy, maluje się historia życia, szczególnie historia aktywnego stosunku do rzeczywistości. Inaczej wygląda ręka chłopa, robotnika, rzemieślnika, artysty, kurtyzany itp. Wiadomo, że studium portre- towe ręki jest nieraz trudniejsze niż studium twarzy. Ręka jest główną częścią aparatu ruchowego, z jej pomocą można celowo, tj. wolicjonalnie, działać na otaczający świat, dlatego ma tak rozległą reprezen- tację w korze mózgowej człowieka. Ruchy ręki mogą być celowe, ekonomicz- ne, niesłychanie precyzyjne, ale mogą też być niecelowe, zbyteczne, niezdarne. Jeśli twarz jest zwierciadłem stosunku emocjonalnego do otoczenia, to ręka odzwierciedla stosunek wolicjonalny. Z pomocą ręki człowiek wypowiada swo- je fiat otaczającemu światu, staje się jego twórcą. Ręka służy poza tym, podobnie jak twarz, jako jeden ze środków porozu- miewania się między ludźmi. Analogicznie do mowy twarzy istnieje mowa ręki — gest. Zależnie od tradycji kulturowych gestykulacja różnie wygląda zarów- no ilościowo, jak i jakościowo. Za pomocą ręki człowiek pomaga sobie w mó- wieniu, zwłaszcza gdy posługuje się językiem obcym. Czasem nie znając języ- ka można się nieźle za pomocą gestykulacji i mimiki porozumieć, zwłaszcza gdy chodzi o wyrażenie prawdziwych czy udawanych stanów emocjonalnych, w tym nawet wypadku język mimiczno-gestykulacyjny jest bogatszy od języka słownego. Ręka spełniałaby więc u człowieka trzy funkcje: 1) chwytną (podobnie jak zwierzęta, za pomocą rąk człowiek „chwyta” otaczający świat i zbliża go do otworu gębowego), 2) twórczą lub manipulacyjną (za pomocą rąk zmienia się otaczający świat na taki, jakim się chce go mieć, funkcja ta tylko w małym stopniu jest rozwinięta u zwierząt wyższych) i 3) komunikacyjną (za pomocą rąk człowiek porozumiewa się ze swoim otoczeniem społecznym). W ruchach ręki można wszystkie trzy aspekty prześledzić. W aspekcie „chwytnym” wyraża się ogólny stosunek do rzeczywistości. Jeśli przepojony jest on miłością, ruchy rąk stają się miękkie, pieszczotliwe, chwilami dra- pieżne, gdy w zenicie uczuć wystąpi ambiwalentna oscylacja. W nienawistnym stosunku do otoczenia ręce zaciskają się w pięści, przygotowane są do walki. W lęku przed otoczeniem człowiek wykonuje gesty obronne, odpycha otocze- nie od siebie. W poddaniu się rzeczywistości ręce opadają w geście rezygnacji. Aspekt „twórczy” lub „manipulacyjny” mieści w sobie zarówno charakter manipulacji otoczeniem, jak i stopień jej opanowania. Inaczej formują się ruchy ręki, a co za tym idzie — jej kształt, gdy praca jest prosta, ale ciężka, wymagająca przede wszystkim siły, inaczej znów, gdy ma charakter raczej zabawy lub precyzyjnej manipulacji. Gdy człowiek panuje nad odcinkiem rze- czywistości, którą ma przekształcać, ruchy jego ręki są zdecydowane, celowe, pewne, ekonomiczne, w sytuacji odwrotnej ruchy stają się niezdecydowane, chaotyczne, niepewne, nerwowe, brak im planowości, opierają się na zasadzie metody prób i błędów; określa się je jako bezradne. W aspekcie komunikacyjnym ręka wyraża stosunek jej właściciela do oto- czenia społecznego. Mogą to być mniej lub więcej utrwalone postawy wynika- jące z typu osobowości, zawodu i pozycji społecznej itp. Już sam uścisk dłoni zdradza nieraz charakter osoby, a przynajmniej jej stosunek do partnera kon- taktu społecznego. […] Gestykulacja osób pewnych siebie, przyzwyczajonych do dominowania w grapie i rozkazywania, kształtuje się odmiennie od gestykulacji tych, którzy przyzwyczajeni są do słuchania i zajmowania podrzędnych ról w swoich gra- pach społecznych. Gestykulacja zależy od stereotypów zawodowych, związanych z określoną rolą w grupie społecznej. U duchownego ręce, często mimo woli, będą się układać w gesty modlitwy i błogosławieństwa, pokornej postawy; u wojsko- wego ruchy ręki będą krótkie, pewne siebie, zdecydowane; u pedagoga niektóre gesty mogą zdradzać jego dydaktyczne nawyki, np. gesty strofujące słuchaczy lub podkreślające tekst wykładu itp.; u lekarza gest palpacyjny może zdradzić jego zawód. Zależnie od grup kulturowych, pozycji społecznej, zawodu, określonej sytuacji grupowej zmienia się stopień tolerancji na ekspresję gestykulacyjną. Złe wrażenie robi lekarz posługujący się gestykulacją kupca lub dyplomata z- gestykulacją agitatora wiecowego. Innej gestykulacji oczekuje się od prze- łożonego, a innej — od podwładnego. Inny rodzaj gestykulacji obowiązuje w knajpce, a inny przy egzaminie. Za pomocą gestów wyraża się to, co trudno wyrazić lub czego nie można oddać mową. W wypadku różnojęzyczności partnerów kontaktu społecznego gest czasem całkowicie zajmuje miejsce mowy. Mowa gestów, poza pewnymi narodowymi niuansami, ma na ogół charakter internacjonalny. Tam, gdzie part- nerzy mogą porozumieć się dobrze za pomocą tego samego języka słownego, gest służy do zaakcentowania słowa lub zastąpienia go, gdy słownictwo nie jest dostatecznie bogate. Chodzi tu przede wszystkim o wyrażenie swoich uczuć, słownik emocjonalny jest bowiem na ogół we wszystkich językach znacznie uboższy niż słownik pojęciowy. Podobnie jak istnieją ustalone formy języka werbalnego, tak też istnieją formy języka emocjonalnego — mimicznego i gestykułacyjnego. Zależnie od sytuacji, grupy i roli społecznej wyraża się odpowiednio swoją radość, smutek, nienawiść lub miłość. Inaczej człowiek cieszy się czy smuci, złości się czy wyraża przyjazne uczucia wśród swoich bliskich, a inaczej wśród obcych, inaczej w domu niż w miejscu pracy czy w kółku towarzyskim, dorosły niemoże wyrażać swych uczuć tak jak dziecko, człowiek „na stanowisku” — tak jak „szary” obywatel itp. Każdy więc gest radości czy rozpaczy, przyjaźni czy wrogości, uległości czy dominacji uwarunkowany jest nie tylko cechami osobniczymi, lecz też określonymi warunkami socjalnymi. Fragmenty książki Antoniego Kępińskiego